Prawie bo wyciągam wnioski.
W środę był kolejny dzień pełen grabienia liści. We czwartek ledwo żyłam. Ciało koszmarnie zmęczone. Nie poradzilam siebie z nim. Nie wyszłam na trening biegowy. Nie zrobiłam nawet jogi.
Dziś jestem opuchnięta. Moja twarz to dramat. Dwa nowe wypryski i jak księżyc w pełni.
wnioski:
muszę przypilnować się i chodzić spać o 22ej.
jeśli nie zapiszę co chce zjeść następnego dnia to powodzenie w diecie spada do 2%
niezależnie czy chce czy nie to muszę przypilnować aby regularnie pić wodę.
otrzepuje kolana i wracam na dobry tor 🙏🤞