Witam po świętach! :)
O dziwo chyba nie popłynęłam aż tak bardzo.
W piątek miałam wolne, spędziłam cały dzień w kuchni robiąc ciasta, robiłam masę budyniową więc trochę próbując zjadłam. Nie pamiętam już co jadłam, nie zapisywałam. W sobotę był normalny dzień, śniadanie, obiad, kawa, kolacja, kawałek ciasta, msza, sprzątanie itp. + rowerek 40 min
Niedziela to już rodzinne biesiadowanie. Rano kościół, potem śniadanie barszcz z jajkiem, kiełbasą i chleb, 2 łyżki sałatki z majonezem i kawałek babki. Podróż do rodziny 2 godz, a tam udko z kury, sałatka grecka i z ananasem jedna, dwa kawałki ciasta, biała kiełbasa. Kolacja to sałatka, chleb, mięsko pieczone i wino 2 lampki.
Poniedziałek śniadanie znowu sałatka, mięso, chleb, masło. Kawa ciasto 2 kawałki. Spacer 60 min na dworze. potem obiad udko pieczone z ryżem i szczypiorem i tyle bo potem bolał mnie brzuch.
A dziś:
- kanapka z pasztetem swojskim i serkiem.
- kawa z mlekiem
- sernik
- wafle z masą kakaową
- sałatka z makaronem ryżowym
- udko z ryżem
- i mam jeszcze kanapkę z chlebem i szynką.
Dziś pracuję 10 godz
Jutro wracam do domu i będę robić pranie + rowerek 45 min i jakieś przysiady planuję. Ciasta już nie jem, to co zostało trudno najwyżej się wywali, ale nie będę się tym opychać bo moje 3 kg szybko przybędą znowu :( Nie lubię tego czasu PO świętach, bo zostaje jedzenia i tak człowiek je żeby się nie zmarnowało a dupsko rośnie...
Dziś jeszcze zjadłam do południa, a teraz popijam sobie czerwoną herbatkę na lekkie oczyszczenie :)
Całe święta miałam zaparcie :( więc i tak czuję się ociężała trochę.
A jak u Was święta i diety?