Witajcie kochani.
Psiurek wrócił do żywych, dopiero w piątek odzyskał siły, przez cały czas miał podawane kroplówki i zastrzyki, wyglądało to koszmarnie przez cały czas leżał, wymiotował z pyska leciała mu ślina, szczerze to myślałam, że już z tego nie wyjdzie. Uryczałam się jak głupia zwłaszcza wieczorem, kiedy zaczęły szczekać psy sąsiadów, gdy ktoś przechodził ulicą, standardowo - najpierw szczekał jeden, potem drugi i tu powinien do akcji dołączyć mój i ..... cisza.
Taki zwykły kundel a taka wielka radość
Od piątku zaczęłam urlop. Najwyższa kazała wybrać stary urlop do końca lipca a ja go trochę miałam - uzbierało się aż 23 dni i tak oto do pracy wracam 28 sierpnia dobrałam jeszcze trochę urlopu z nowego. Planów wyjazdowych póki co nie mam i nic się nie zapowiada, będę siedzieć na wsi - więc będzie RODOS
.
Dietowo: na wadze 62- 61 kg, a to przez tygodniowy detoks czyli dużo warzyw i owoców a zero chleba. Kiedyś nie wyobrażałam sobie, żeby nie zjeść chleba na kolację, myślałam że będę głodna a tu jednak - da się. Brakuje mi ruchu tzn. pani Kołakowskiej jakoś nie potrafię się zmobilizować do ćwiczeń, może w urlopie ponownie uda mi się załapać tego bakcyla.
Kupiłam lakier hybrydowy w Biedronie kolor hmmm chyba przesadziłam
w rosmanie znalazłam taki zestaw do manicure z sześcioma różnymi końcówkami, zasilany na baterie. Liczyłam,że uda mi się tym usunąć lakier hybrydowy ( głupia ja ) - szło dość mozolnie ale za to fajnie poleruje paznokcie i usuwa skórki.
Dobrze kochane moje życzę Wam wspaniałego tygodnia i miłego wieczoru ( wolnego od komarów )